Piccolo Coro dell'Europa, reż. Iga Gańczarczyk

16:21

Gdzieś pomiędzy światem dzieci, a światem dorosłych istnieje pewna granica. Granica, która z czasem się zaciera i pozwala wniknąć w jedną z rzeczywistości. Wtedy przekonujemy się, że dzieci wiedzą więcej niż nam się wydaje, a dorośli już dawno zatracili się w swoim świecie. Nikt z nich nie zwraca uwagi na to, co myślą najmłodsi, jak widzą świat i co chciałyby w nim zmienić. Iga Gańczarczyk wyszła na przeciw temu i stworzyła niesamowity spektakl, który mówiąc najprościej „powala na kolana”

/fot. Radio Kraków/

Reżyserka spektaklu Piccolo Coro dell’Europa jak sama mówi, rozpoczynając pracę z dziećmi nie miała gotowego scenariusza. Miała zaledwie szkic tego, co chciałaby pokazać. W dużej mierze to razem ze swoimi podopiecznymi stworzyła widowisko. To oni pomogli jej tchnąć życie w każdą z ról.

Sala pogrążona w mroku. Widz czuje, że przenosi się w jakiś „inny” tajemniczy świat. Po chwili na scenę wychodzą dzieci w maskach i następuje ich autoprezentacja. Każde z osobna przedstawia się imieniem dodając przymiotnik, który określa jego zdolność artystyczną. W oka mgnieniu ze „zwykłych” dzieci przemieniają się w doskonałych aktorów potrafiących wczuć się w swoje role. Na samym początku przenosimy się do Krainy Liliputów, aby uczestniczyć w wielkiej debacie na temat tego, czy lepiej jest być dużym, czy małym. Jest to nawiązanie do książki Jonathana Swifta „Podróże Guliwera”. Następnie lądujemy na wyspie Króla Maciusia, który jest nazywany „smutnym królem”. Chciał on stworzyć takie państwo, w którym nie byłoby biedy, problemów i cierpienia. Chciał stworzyć państwo idealne, w którym każdy byłby szczęśliwy. Niestety, nie udało mu się to. Króle Maciuś Pierwszy Reformator i Felek przybywają do starego króla i nie mogą zrozumieć jak to się stało, że mimo tylu chęci w kraju jest tak źle. Po krótkiej wymianie zdań z władcą ruszają do parlamentu dziecięcego. Tutaj każdy z „aktorów” mówi, jakie prawa powinny otrzymać dzieci. Wbrew wszystkim regułą, dorośli najczęściej zapominają o tym, co dla dzieci jest tak naprawdę ważne.

Warto zwrócić uwagę na dwie piosenki, które pojawiają się w całym spektaklu. Po pierwsze piosenka Michaela Jacksona We are the world, którą dzieci wykonały z takim optymizmem, że można byłoby słuchać jej bez końca. Natomiast druga piosenka, bardziej przypomina rapowanie. Tutaj dzieci wytykają wszystkie błędy dorosłym. Zaczynając od kłamstw, a kończąc na dużych wymaganiach, jakie są im stawiane. Czasami najstarsi sami nie potrafią sprostać tym oczekiwaniom, a żądają tego od najmłodszych. W ciągu trwania spektaklu wiele razy pojawia się również problem: „jacy tak naprawdę powinni być dorośli”.

W widowisku Piccolo Coro dell’Europa poruszany jest największy problem ówczesnego świata. Problem biedy. Dzieci w wywiadzie dla „Piccolo Studio TV” mówią o tym, w jaki sposób pomogłyby ludziom niemającym pieniędzy. Moment ten w spektaklu jest jedną wielką improwizacją „aktorów”. Najmłodsi mówią o swoich pragnieniach pomocy. One przecież doskonale widzą, że „coś jest nie tak”. Mają pomysł jak temu zaradzić, ale są zbyt małe, żeby to zrobić, a dorośli (często) nie zwracają uwagi na ich myśli. Dzieci przecież też mają swoje prawa i chcą o nie walczyć, o czym wskazują m.in. kartki, jakie otrzymali podczas widowiska dorośli widzowie. Na każdej z nich napisane było jedno prawo, jakiego oczekują dzieci.

Do spektaklu Piccolo Coro dell’Europa podchodziłam bardzo sceptycznie. Nie byłam w stanie wyobrazić sobie jak dzieci mogą poradzić sobie z zapamiętaniem ról, czy też prawidłowym odegraniem każdej z nich. Jakież było moje zaskoczenie, gdy rozpoczął się spektakl. Przez cały czas trwania sztuki z zapartym tchem oglądałam to, co najmłodsi wyczyniali na scenie. Widowisko było niesamowite, a dzieci występujące w nim jeszcze lepsze. Każde z nich zasługuje na wielkie słowa uznania za to, że tak dobrze odegrał swoją rolę. Dzieci wykazały się prawdziwym profesjonalizmem, takim, jakiego często brakuje wielu zawodowym aktorom.

Wielkie słowa uznania dla: Oliwii Dębosz, Gabriela Fielek, Anny Gabańskiej, Adama Gilarskiego, Róży Głąbińskiej, Zofii Gniadek, Kuby Kiełbiowskiego, Marii Kruszyńskiej, Zofii Krzyszczycha, Elizy Kuczyńskiej, Alicji Madejskiej, Anastazji Martyniec, Damiana Ruszkowskiego, Dominiki Rykały i Igora Wypióra.


*tekst został opublikowany w 36 [37] numerze Lodołamacza (bezpłatnego dwutygodnika Nowej Huty)

Zobacz także

0 komentarze

FACEBOOK

YOU TUBE